W aranżacji niemal każdego wnętrza pojawiają się sprzęty audiowizualne, których forma jest w pewien sposób ujednolicona i nie ulega większym zmianom na przestrzeni lat. Zdefiniowane, znane wszystkim kształty, wpisują się we wnętrza niezależnie od przyjętego stylu. Z tego powodu, wiele lat temu, zwróciła moją uwagę marka, która te kanony odważnie przełamuje.
Mowa o uznanej w świecie audiofilskim, założonej w 1925 roku, duńskiej marce Bang&Olufsen. Śledzę jej rozwój od lat, a ponieważ moja miłość do muzyki jest równa miłości do designu, z radością wyposażam swoją przestrzeń w głośniki tej marki. W szerokiej gamie produktów znajdziemy zarówno bardzo zaawansowane systemy nagłośnieniowe jak i pięknie zaprojektowane, pojedyncze głośniki do mniejszych pomieszczeń, dostępne również dla lżejszego portfela. Z roku na rok odnajdujemy w ofercie firmy sprzęty ewoluujące w kierunku rzeźbiarskich form czy rozbudowanych ściennych kompozycji. Warto rozważyć wybór tych produktów, prócz swojej funkcji zapewnią nam niewątpliwie dekoracyjny efekt we wnętrzu.
Podczas ostatnich targów wnętrzarskich w Mediolanie odbywała się w przestrzeni miasta, w ramach Design Week, wystawa prezentująca historię marki, którą udało mi się odwiedzić. Duże wrażenie zrobiła na mnie, trwająca od początku konsekwencja w filozofii projektowej marki, dzięki której ma ona spójny wizerunek na przestrzeni niemal wieku swojego istnienia. Największym jednak zaskoczeniem było odkrycie, że znane mi ze współczesnych produktów logo jest niezmienne niemal od początków marki. Zaprojektował je w 1930 roku, młody, 16-letni wówczas malarz, Hanning Dahl Mikkelson. Jego niezmiennie świeży, minimalistyczny wygląd dowodzi siły dobrego designu, który dzięki swojej oszczędnej a zarazem pełnej ekspresji formie staje się ikonicznym, ponadczasowym znakiem.